Poezja, tłumaczenia i małżeństwa

M. (myśląc ostatnio wyłącznie o lekturze książki R, Marshalla W kanałach Lwowa, podstawy filmu A. Holland W ciemności): … To było trzy miesiące temu. Dzwonił telefon, W. rozmawia dłuższy czas z P. Żona P. – poetka W.Y.L. – pochodzi z Tajwanu, zajmuje się w tej chwili tłumaczeniem, m.in. Brunona Schulza i Szymborskiej na język chiński. Na spotkaniu „Interkulti” będzie czytała swoje opowiadanie „Akordeonista i jego żona”.
M.: Jak tam u nich?
W.: Już spokojnie. Nie wiem, czy ona zostanie, ale P. rozmawia z dystansem. Mówi o jej książce jak profesjonalny menadżer. (Chodzi o wiersze W.Y.L., wydane w ubiegłym roku w Taipei w tomiku „Wiersze przeciętne” w trzech językach: chińskim, angielskim i polskim. Każdy wiersz w swoim języku, bez tłumaczenia) On jest przekonany o jej genialności.
M.: To niesamowite, często byłam pod wrażeniem, kiedy nie poprawiał jej błędów językowych. A ona dzięki temu współtworzy język polski od nowa!
W.: Zobacz, jakie słowotwory polsko-podobne – Gdzieliście byli? – albo – Nosiła na sobie brązowatą szatę. To wymaga głębszej rozmowy z P. na temat interkulti. Ale my musimy koniecznie teraz rozmawiać o tym, co mamy robić w maju.
……………
Kilka dni później:
W.: Jest pytanie, czy robimy mini-festiwal, czy robimy serię małych rzeczy. A co z tak zwana majówką? To w tym roku cały tydzień.
M.: Pamiętasz, na początku jak rozmawialiśmy o tych planach, to był pomysł na cykl o mieszanych małżeństwach.
W.: Hmmmm. Ja to mogę teraz tylko widzieć w kategoriach dyskryminacji.
M.: ?? To na Bałkanach małżeństwa mieszane są dyskryminowane, ale tutaj? Ja nigdy nie odczułam czegoś takiego.
W.: Ty nie, ale chodzi o to, że pewne formy dyskryminacji odczuwane są bardziej przez drugie pokolenie niż przez pierwsze. Ktoś, kto tu się już urodził, będzie dużo bardziej wrażliwy na odsuwanie się od niego pozostałych. Widzisz to na Zachodzie: w społecznościach imigrantów, na przykład z krajów arabskich, dopiero drugie pokolenie się radykalizuje.
M.: To z tym drugim pokoleniem pewnie rzeczywiście tak jest. Ale i tak nigdy nie zauważyłam tutaj dyskryminacji w stosunku do dzieci z mieszanych małżeństw. Musiałabym się zapytać J. (To jest syn W. i M.) Mi się wydaje, że jak ktoś się urodził w mieszanym małżeństwie, to pewne rzeczy po prostu inaczej widzi. I trudno mu się zgodzić z mainstream-em. No to się dystansuje. Ale ja myślałam o temacie mieszanych małżeństw z innego powodu: dlatego, że one dużo więcej wiedzą: wiedzą, że interkulti jest trudne i opracowały sposoby, jak razem żyć.
W.: To co, uważasz, że nasze dzieci, nie były dyskryminowane w związku z tym, że pochodzą z mieszanego małżeństwa?
M.: Nie wiem, czy mogłaby się pod takim stwierdzeniem podpisać.
M. (zmieniając nieco temat): Ale jeśli chodzi o planowanie spotkania „Interkulti” musze ci jeszcze jedno powiedzieć, choć nie mam to jeszcze poukładane. Powiem tak trochę „na brudno”. Chodzi mi o zjawisko translacji. Musimy to w koncepcji całości uwzględnić. Bo to jest w podobny sposób częścią naszej rzeczywistości jak interkulti. Nie chodzi mi tylko o translację z języka na język. Jest tyle różnych grup, nawet w obrębie jednego języka, które ze sobą się nie komunikują: starzy z młodymi, biedni z bogatymi, kibice z anarchistami. To się bardzo mocno z tym wszystkim wiąże. Zobacz jak olbrzymią rolę teraz odgrywają ludzie, którzy są „pomiędzy”. Jaka jest rola tłumacza, negocjatora, mediatora. Bez tej funkcji nic nie działa. Po prostu społeczeństwo – albo mówiąc z patosem „społeczność ludzka” – jest teraz zupełnie inaczej zbudowane. Łącza przebiegają w poziomie, jak w sieci. Nawet w sztuce to masz: jaką rolę teraz odgrywa kurator albo animator kultury – jest tak samo twórcą jak malarz czy reżyser.
W.: Tak, tą twoją myśl o translacji musimy jakoś uwzględnić w tym projekcie.

Zaszufladkowano do kategorii Teksty | Możliwość komentowania Poezja, tłumaczenia i małżeństwa została wyłączona

Lektura i pisanie

Wiesz, tego nie było w filmie: Oni odkryli, że kanał został zaczopowany trupami tej drugiej grupy Żydów. Tam był doktor, który wszystkim wstrzyknął cyjanek, a na końcu sobie. I Socha, jak się dowiedział, kazał im natychmiast wyrzucić te trupy do Pełtwy, bo inaczej byłaby cofka.
W.: (przez dłuższy czas je śniadanie w milczeniu, pogrążony we własnych myślach) …………………. Chciałem ci to pokazać (podsuwa M. swój otwarty notes, w nim wiersz)
czkawka
pamięci
zbiorowej
namnożyło się
plugastwa
żydostwa

po latach
względnej
pustki
samotnej
poprzedzonej
czystką
dziejową
gruntowną

znowu
ta sama
śpiewka
z jedną
zmianą na temat
plugastwa
islamu
co mnoży się szybciej niż my
……..

Powiedz, jakie to? Od strony formalnej?
M.: Bardzo klarowne. ……………………………… Nie wiem, dlaczego, ale miałam skojarzenie. W miejscu słowa czkawka zobaczyłam słowo cofka. Cofka – takie hydrauliczne słowo.

Zaszufladkowano do kategorii Teksty | Możliwość komentowania Lektura i pisanie została wyłączona

W poszukiwaniu tematu warsztatu maskowego

(To było w lutym, przed warsztatem zapustnym, z udziałem E. – współzałożycielką stowarzyszenia Labsa w Dortmund i aktorką Teatru Wegajty – która właśnie wróciła z podróży do Maroka)

W.: … Tak, ja w tym roku też zrobię sobie maskę. Popracuję w tym kierunku jak w zeszłym roku.
M.: Hmmm, ja jeszcze zobaczę, nie wiem, czy dam radę.
W. (Już myślami gdzieś dalej, bliżej tworzeniu scenariusza pokazu): Dlaczego by nie wziąć pod uwagę nasze własne doświadczenie? To, że Teatr o mało co nie został zmuszony do zawieszenia pracy?
M.: Tylko pamiętaj, że ogłosiliśmy temat dużo bardziej ogólny – kryzys. Nie powinniśmy za dużo narzucić uczestnikom.
W.: A co? Przecież to właśnie kryzys. Na przykład to o czym mówił ten bezdomny we Wrocławiu – że był dom kultury, lekcje tańca dla ubogich dzieci. A teraz została z budynku tylko dziura. (To cytat z wywiadu B., przeprowadzonego w drodze na poprzedni warsztat) Albo jak przed chwilą E. opowiadała – miasteczko w Maroku z pustymi budynkami po kinie, po ośrodku kultury itd.
M.: Jasne, że to też kryzys.
W.: Ja bym wziął do tego na warsztat kawałki z paszkwilu (chodzi o blog mamykatarzyny, pastwiący się nad teatrem z pozycji prawicowo-nacjonalistycznej).
M.: A mi się kojarzy ten blog z ślepą siłą, z bezwładną eskalacją napięcia. Zamiast coś robić naprawdę, to się zwalcza przeciwnika. I to po obu stronach.
W. (znowu myślami gdzieś dalej): Tak czy inaczej, to co mnie najbardziej przeraża to statystyka wzrastającej islamofobii.
M.: Jasne. Z tym, że nie można zwalczać islamofobii poprzez to, że się zwalcza islamofobów.
W.: Czasami jednak …
E.: To mi się kojarzy z tym, jak ostatnio byłam przed Świętami w mojej ulicy w warzywniaku u Marokańczyka (E. mieszka w Bochum). Powiedziałam – No, wesołych Świąt chyba Panu nie mogę życzyć – Spojrzał tak na mnie zdziwiony. – A dlaczego nie?? – I zaraz jakiś inny klient dorzucił – Może Pani, może!

Zaszufladkowano do kategorii Teksty | Możliwość komentowania W poszukiwaniu tematu warsztatu maskowego została wyłączona

Wracając samochodem po filmie Róża

W.: No to mamy kolejny temat interkulti.
M.: …………………… (musi pozbierać myśli, jest poruszona przed chwilą oglądanym filmem)
W.: Ja mam jednak pewien niedosyt.
M.: A mi się wydaje, że to jest dobry film, i strasznie potrzebny. Chociaż zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie mogli znaleźć aktorów dwujęzycznych. Do roli pastora z powodzeniem mogli zatrudnić Niemca.
W.: Ten film nie spełnia obietnic. To właśnie Agnieszce Holland udało się pokazać wielowymiarowość (W. ma na myśli film W ciemności, który obejrzeli tydzień wcześniej)
M.: Ja bym tak surowo nie oceniła. Ale widać tu własną niemożność autorów. Chcą mówić o zderzeniu kulturowym, a wychodzi ich własna niemożność. Z jednej strony jest ich dobra wola, rzetelność. Jakaś uczciwość w podejściu. Ale w szczegółach sami nie byli w stanie przekroczyć granicy obcości. Mimo wszystko trzeba docenić, że zrobili tyle co mogli. Zrobili bardzo dużo, na swoją miarę.
W.: Tu brakuje mięsa, wszystko jest jak w jakimś schemacie. Schemacie historii. Tak jakby kontury były już gotowe jak w dziecięcej kolorowance.
M.: Mi się właściwie co innego nie podoba w tym filmie: wszystko się koncentruje na jednym bohaterze – widzimy przystojnego, wysportowanego aktora. Inni tylko mu akompaniują, nawet bohaterka tytułowa.
W.: Raz się śmieje, raz płacze.
M.: Co najwyżej jest ofiarą. A on jest ponad wszystkim, nie odsłania ani jednej słabości. Taki obraz świata: ofiara, kat i bohater.

Zaszufladkowano do kategorii Teksty | Możliwość komentowania Wracając samochodem po filmie Róża została wyłączona