Ze Stamatisem Efstathiou, autorem warsztatu pt. „Statek błaznów”, rozmawia Kamila Paprocka

Czy masz w Grecji swój teatr?

S.E.: Tak, to Ośrodek Teatralny „Atropos”. W październiku zeszłego roku przeprowadziliśmy się na wyspę Lesvos.

Jaki rodzaj teatru uprawiacie?

S.E.: Działamy w polu tzw. physical theatre. Tworzymy miks konwencjonalnego, klasycznego teatru, teatru tańca – zwłaszcza butoh oraz sztuki mimu. Silnie inspirujemy się dźwiękiem. Niewiele z naszych prac opiera się na tekście pisanym.

Co jest punktem wyjścia Waszej pracy? Improwizacja?

S.E.: Zaczynamy od jakiegoś głównego tematu, wokół którego później improwizujemy. Chodzi o to, żeby znaleźć punkt wspólny między energią, organicznym dźwiękiem, ciałem i tekstem. Ta metoda polega na pracy z kilkoma elementami. Nazywamy ją „Theatre of Connections”.

Czy dialogi, które słyszeliśmy podczas pokazu, były pomysłem uczestników warsztatu?

S.E.: Inspiracją był obraz Hieronima Boscha pt. „Statek głupców”. Postawiłem uczestnikom warsztatu kilka pytań związanych z tym obrazem, a oni udzielali na nie odpowiedzi: w formie działań fizycznych, pieśni lub tekstu.

Jakie to były pytania?

S.E.: Głównie pytaliśmy o to, jak znieść podróż na statku i jak poradzić sobie z szaleństwem. Jakie słowne frazy, motywy mogą być powtarzane w tym stanie? Te zdania mogą mieć przecież logiczny sens. Interesowały nas również ludzkie zachowania rodzące się wobec przeszkód, jakie stawia podróż. Na przykład – co zrobić lub powiedzieć, gdy łódź się zepsuje? Jakie mogłoby być ostatnie zdanie wypowiedziane przed zatonięciem łodzi? Jak wygląda miejsce, do którego płynie łódź? I jakie są alternatywy dla ich życia po skończonej podróży…? Tutaj nie chodziło o psychiatryczną analizę stanu szaleństwa, ale o pokazanie, jak pojedynczy człowiek radzi sobie z obłędem. Staraliśmy się również odkryć granice między rozumem a szaleństwem. Okazuje się, że te granice są bardzo płynne.

Pojawił się obraz jakiejś społeczności, wspólnoty…

S.E.: To opowieść o grupie ludzi wykluczonej ze społeczeństwa i wysłanej gdzieś w podróż statkiem. Statek głupców wiezie ludzi, których zachowania nie przystają do norm społecznych. Tę wspólnotę stworzył temat, wokół którego pracowaliśmy. Interesujące są międzyludzkie relacje, jakie wytworzyły się podczas pracy.

Czy podobne tematy obecne są w innych pracach Twojego ośrodka?

S.E.: Dotychczas zrobiliśmy jedno przedstawienie dotykające tej tematyki, które po angielsku można przetłumaczyć jako „Come”. Pojawił się w nim obraz społeczeństwa, w którym tkwią tendencje do marginalizacji zachowań niezgodnych z normą. Chciałbym kontynuować tę pracę.

Zaszufladkowano do kategorii Teksty | Możliwość komentowania Ze Stamatisem Efstathiou, autorem warsztatu pt. „Statek błaznów”, rozmawia Kamila Paprocka została wyłączona

WEI-YUN LIN-GÓRECKA – „Współtwórczość”


WEI-YUN LIN-GÓRECKA

Co rano
dzień przechodzi,
maluje na meblach i ścianach.
Później
noc się budzi, schodzi z góry,
zbiera i chowa obrazy.

Zaszufladkowano do kategorii Teksty | Możliwość komentowania WEI-YUN LIN-GÓRECKA – „Współtwórczość” została wyłączona

Niewolnicy wyobrażeń

Refleksje po warsztacie tańca butoh Kena Mai

Kiedyś wrocławska malarka Anna Morawiecka powiedziała mi, że stary człowiek u kresu swego życia przechodzi przez kolejne stadia umierania, przypominające stadia rozwoju płodu w łonie matki. W kulturze zachodniej posiadamy rozległą wiedzę na temat rozwoju dziecka. O fazach umierania nie wiemy natomiast zupełnie nic. Śmierć jest dla nas tematem zakazanym, nie ma w nas dla niej akceptacji,usilnie staramy się ją wyprzeć z naszej świadomości. Tymczasem śmierć, tak jak narodziny, jest naturalnym elementem ludzkiej egzystencji.
Tancerz Butoh jest mikrokosmosem. Jest tym, który w trakcie tworzenia przeżywa wciąż na nowo małe narodziny i małe śmierci. Uzbrojony w pokorę przestaje istnieć dla siebie. Staje się sługą wszechotaczającego go Uniwersum.
Byliśmy uczestnikami warsztatu, któremu w pewien sposób nie podołaliśmy. Wszyscy z jakimś wyobrażeniem teatru. Wszyscy w jakiś sposób twórczy, nie potrafiliśmy pozwolić na totalne ogołocenie, na stanięcie w poczuciu własnej nędzy i niemocy. Chcieliśmy wabić, uwodzić naszym ruchem, epatować energią na zewnątrz, podczas gdy wymagano od nas skupienia na własnym wnętrzu. Chcieliśmy pozostać żywi, podczas gdy wymagano od nas śmierci.
Doświadczenie to uważam za bardzo cenne. Pokazuje bowiem, że ciągle jeszcze mamy coś do zrobienia. Otwartość na drugiego człowieka, otwartość na to, co inne jest procesem. Procesem, który wydaje się nie mieć końca. Wszelkie formy naszej kreatywności, inwencji, nawet przy najlepszych intencjach, mogą okazać się inwazyjne, jeśli nie poczujemy sercem środowiska, w którym przychodzi nam żyć, funkcjonować i tworzyć.

Magda Celniaszek

Zaszufladkowano do kategorii Teksty | Możliwość komentowania Niewolnicy wyobrażeń została wyłączona

Fraszka na wolontariusza

Przyjechalimy na wolontariat
By pomagać jak ten wariat
Zmywać, sprzątać i gotować
Czasem kibel wyszorować.
Pracowalibymy sprawniej
Tylko pytam się: „dlaczego
Przeszkadzacie nam kolego”?
Te swawolne wygibasy
Tańce, śpiewy i hałasy
Odciągają nas od pracy.

Kasia Załęcka, Ania Czapska

Zaszufladkowano do kategorii Teksty | Możliwość komentowania Fraszka na wolontariusza została wyłączona