Festiwal Wioska Teatralna w obiektywie Piotra Paczuskiego



Zaszufladkowano do kategorii Fotografie | Możliwość komentowania Festiwal Wioska Teatralna w obiektywie Piotra Paczuskiego została wyłączona

WYWIAD Z JOANNĄ WICHOWSKĄ

Poproszona o refleksje na temat spektaklu „Iwona poślubiona”, zrealizowanego przez Teatr Węgajty i aktorów- mieszkańców Domu Pomocy Społecznej w Jonkowie, Joanna Wichowska powiedziała:


To jest spektakl, który wydaje się być tak bardzo gombrowiczowski, że wszystkie inne na wielkich ważnych scenach wydaja się mniej ważne. I nie chodzi tu o to, że to co repertuarowy teatr robi z Gombrowiczem jest złe, ale tutaj, ten rodzaj poetyki absurdu okazał się absolutnie poruszający, wzruszający i był jakimś objawieniem intelektualnym.
Działa również kontekst, to, że aktorzy pracują z ludźmi z Domu Pomocy Społecznej. I to jest trafienie w dziesiątkę z tym co Gombrowicz ma do powiedzenia w dzisiejszym świecie.


Zapytana o tegoroczny festiwal powiedziała, że:


Węgajty potrafią stawać w centrum aktualnych przemian społecznych, będąc tak naprawdę na uboczu, fizycznie i geograficznie. Mentalnie i intelektualnie są w centrum. To się potwierdza z każdym festiwalem coraz bardziej.


Zapytana o projekt Mute Sobaszek i Zofii Bartoszewicz powiedziała:


Ten spektakl traktuję bardzo osobiście, bardzo mocno kocham i Mutkę i Zosię i Panią Andzie. Nie ma we mnie takiego rodzaju miłości do Szymborskiej. Panią Andzie znam od dawna i zawsze wydała się być bardzo bliska, temu co się dzieje w Węgajtach, jako człowiek i jako artystka. Dramaturgicznie jest to niezwykłe, że poezja Szymborskiej i Pani Andzi doskonale ze sobą współbrzmią.

Zaszufladkowano do kategorii Teksty | Możliwość komentowania WYWIAD Z JOANNĄ WICHOWSKĄ została wyłączona

Z zespołem z Domu Poprawczego w Falenicy podczas wieczornego spotkania pospektaklowego – rozmawiają Magda Celniaszek i Magda Jasińska

Magdy: W zeszłym roku zapowiadałyście, że nadszedł czas, by dziewczyny same zaczęły pisać piosenki, które wejdą w skład ich repertuaru i staną się podstawowym materiałem kolejnego koncertu. Czy zmieniła się forma Waszej współpracy?
Lena: Rzeczywiście, udała nam się kontynuacja projektu. Nasza współpraca zaczęła się 3 lata temu i wciąż ewoluuje. Zaczęłyśmy od pieśni tradycyjnych, następnie pracowałyśmy z tekstami piosenek Hanki Ordonówny, a teraz został tylko (i aż) hip-hop. Mam wrażenie, ze zaczęłyśmy od czegoś, co jest bardzo dalekie dziewczynom, a doszłyśmy do czegoś bardzo im bliskiego. Dzisiejsza praca nie byłaby możliwa bez przejścia tego procesu. Dziewczyny zaczęły dawać bardzo dużo z siebie. Nasza praca opiera się na tekstach, a teksty są autorstwa dziewczyn.
Magdy: Jak powstawały te teksty? Czy już w zeszłym roku, gdy występowałyście na festiwalu w Węgajtach z piosenkami Ordonówny, miałyście pomysły na nowy repertuar?
Ela i Ewa: Lena wymyśliła, że ciekawiej będzie, jeśli będziemy śpiewać własne teksty, mówiące o tym, co czujemy. Ja mój tekst pisałam 3 dni – na lekcjach, bo mi się nudziło…
Magdy: Współpracował z Wami francuski raper, Khondor.
Ela i Ewa: Khondor prowadził z nami warsztaty. Było bardzo fajnie. Jest kochany. Nie rozumieliśmy się, ponieważ mówił po francusku. Tłumaczyła Kasia [Regulska]. Gdy jej z nami nie było porozumiewaliśmy się poprzez muzykę. Khondor pomagał nam szybciej wchodzić w bit.
Magdy: Jak powstawała muzyka i teksty?
Lena: Za każdym razem jest inaczej. Nie mamy jednego systemu-najpierw tekst, potem bit. Nad pierwszą piosenką pt.„Deszcz” pracowałyśmy najdłużej, bo około 1,5 miesiąca. Słuchałyśmy też piosenek Khondora po francusku; dziewczyny pisały wtedy to, co czują i o czym ich zdaniem mówią rapowane przez niego kawałki. Później dziewczyny przynosiły gotowe teksty, także bajki. Słuchałyśmy bitów i zastanawiałyśmy się co do czego pasuje.
Magdy: Szczególnie poruszające były piosenki o mamie. Czy osoby o których piszecie, niekoniecznie mamy, przychodzą na wasze koncerty, maja okazję usłyszeć, co macie im do powiedzenia?
Ewa i Ela: Raczej nie. Nie przychodzą, bo piją.
Magdy: Co daje wam śpiewanie na koncertach? Jak odbieracie przyjazd do Węgajt?
Ela i Ewa: Taki występ daje nam satysfakcję. Czujemy, że ludziom podoba się to, co robimy. Jest dla nas bardzo ważne, że przyszliście tu i nas wysłuchaliście.
Magdy: Planujecie nagranie płyty? Od zeszłego roku można usłyszeć o was i waszych występach również w radiu. Łamiecie stereotyp osoby z zakładu poprawczego…
Ela i Ewa: Płyta jest już prawie gotowa, a my jesteśmy normalne, często tylko raz nam odbiło i dlatego jesteśmy w zakładzie.
Joanna Wichowska: Macie babski zespół. Jak wam się pracuje z samymi kobietami. Czy na spotkaniach rozmawiacie o facetach?
Lena: Moje pobudki do pracy z dziewczynami były czysto feministyczne. Chciałam z nimi współpracować, bo zależy mi na dziewczynach. A temat facetów, oczywiście, pojawia się, ale nie są to łatwe tematy do rozmowy.

Zaszufladkowano do kategorii Teksty | Możliwość komentowania Z zespołem z Domu Poprawczego w Falenicy podczas wieczornego spotkania pospektaklowego – rozmawiają Magda Celniaszek i Magda Jasińska została wyłączona

Alicja Brudło – Refleksje po spektaklu „William i William” Valeriana Collot

Być może niektórzy z nas przyzwyczaili się do widoku w Teatrze „Węgajty” Valeriana – młodego Francuza. Od pewnego czasu można go zobaczyć nie tylko w roli wolontariusza Wioski Teatralnej, lecz także na scenie jako aktora prezentującego swoje własne monodramy.
Spektakl Collot zyskał sobie przychylność publiczności, głównie dzięki wykonaniu w języku polskim ( z lekka nutką francuskiego akcentu), ale również z powodu błyskotliwego humoru aktora. „William i William” to połączenie niezwykłego tematu z zabawnymi przerywnikami pozwalającymi widzowi złapać oddech w dość przygnębiającej rzeczywistości scenicznej. Tak zbudowany scenariusz potwierdza tezę, że możliwe jest przekazanie istotna i trudna treści bez rezygnacji z lekkości formy przedstawienia. Humor nie zagrażał w tym przypadku realizmowi sytuacji opuszczonego, biednego (bo bezdomnego!) człowieka- tytułowego Williama.
Na korzyść tekstu przemawia charakterystyczne dla monodramu tworzenie kolejnych postaci. Główny bohater rozpaczliwie szuka zrozumienia i kontaktu z drugim człowiekiem. Kreowanie fikcyjnych postaci jest jedną z prób przetrwania, skutkiem osamotnienia i deformacji psychiki człowieka, który nie jest akceptowany przez społeczeństwo.
Nawet małe wpadki z użyciem rekwizytów, jakie przydarzyły się Valerianowi, nie przeszkadzały w odbiorze sztuki. Jego piękne, poetyckie teksty przetłumaczone na język polski przez Kasię Regulską, ujęły chyba każdego widza. Wzruszające sceny, stawiające Williama w bardziej pozytywnym świetle pozwalały zweryfikować poglądy dotyczące tej części społeczeństwa, którą reprezentuje główny bohater – bezdomny.

Alicja Brudło

Zaszufladkowano do kategorii Teksty | Możliwość komentowania Alicja Brudło – Refleksje po spektaklu „William i William” Valeriana Collot została wyłączona