Wacław Sobaszek – Słowomyśli na okazję ukazania się książki

W.S. (Wacław Sobaszek)
Węgajty, 2go lutego 2012

Zapis słowomyśli na radosną okazję ukazania się
książki Wei-Yun Lin-Góreckiej, pt. „Wiersze przeciętne”

Dziękuję Ci, że napisałaś o Szymborskiej
akurat w dniu, kiedy ona zmarła
część mojej pustki wypełniła się
to nie chodzi, że ona tak ważna była i wielka
swoje teksty o jej śmierci przysłały też Jeanine i Muriell
pustki i tak się nie zasypie
ale chodzi o to
że ja czekam na twoje
choć sam nie pamiętam o tym
a ty przysyłasz je mejlem
akurat wtedy, gdy najbardziej potrzebne
kiedyś chciałaś zrobić światowy festiwal poezji elektronicznej
a ja mam światowy gdy czytam twoje wiersze
scalają mi się dwie półkule
twoja chińska staje się moją kołyską
łupinką na falach oceanu
i tak wzmacnia się we mnie instynkt i zaufanie
i przez to pioruńsko mocno działają na mnie
opisy polskiego świata
pejzażu pieśni i stoczni polskich
solidarnych matek i Ojców Bogów
posklejane z rozmówek polsko polskich
kawiarnianych i napisów na murach
oraz ćwiczenia z logiki w polszczyźnie łaciną podszytej

mam je teraz przed sobą
jak chciał Gutenberg
porządnie poskładane czcionka śliczna ilustracje komentarze
językowe trzy światy
z podziwem przechadzam się w tym pierwszym
chińsko tajwańskie parki i nirwany
w drugim poszukuję śladów Jima Morrisona Jaggera
ten trzeci pełen jest wspomnień sprzed roku już ponad
czytelnika elektronicznego chleb powszedni
twoje męki i uniesienia
czyli kronika ciąży
jak 9 bram
(taki był tytuł książki pewnego chasyda z Pragi)
9 wtajemniczeń dla kogoś kto nigdy nie urodzi
i nie odrodzi się
i swego żywota ani ciała nie przedłuży bo niekobietą jest
pamiętam jak każdy odcinek tej kroniki
podszyty fizjologiczną męką
prawdziwą
był dla mnie silnym szturchnięciem kosmicznym
i politycznym przewodnikiem po njusach
mrocznych labiryntach torturach
wojna koreańska wisiała na włosku
nieraz dreszcze przechodziły mnie
bo pisałaś o czymś
rzecz okrążając
i nagle to już jest to!
pisząc o twarzy rodziców
pisałaś po ich twarzy dwa razy
to był prawdziwy dramat nieprzeciętny
bo czekało się dziewiątego miesiąca
i jego końca że nadejdzie
no i nadszedł
zapach siarki trzęsienie ziemi 100 ofiar
i mały Jędruś
Bulbus kozioł
syn kozy Wei

a dalej nowsze wiersze
pisane tylko jedną ręką
bo druga kołyskę całkiem realną musi bujać
albo pierś podawać małemu
podczas gdy na półce Biblia a obok Ha Jin

twój wiersz to krzyk wolności
twój wiersz to ból
twój wiersz to nadzieja, że nadejdą lepsze czasy
będzie miłość, kwiat w doniczce i interkulti

w końcu wszystko się spełni
jak w tym tekście ostatnim
tabula rasa
gdy czytam go coś się ze mną dzieje
mam pomysł na spektakl
i jak powiedział kiedyś Tarkowski: znowu jestem zakochany

Ten wpis został opublikowany w kategorii Teksty. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.